Zgrabna figura idąca w parze ze niepohamowanym apetytem na słodkości? Brzmi jak paradoks, prawda? Niekoniecznie! Wszyscy wiemy, że posiłki, zwłaszcza te nadprogramowe, należy odpowiednio wybierać i ostrożnie komponować.
Planowanie i pilnowanie diety to niemałe wyzwanie dla każdego, ale największe dla tych, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez deseru. A rzadko kto chociaż czasami nie ma apetytu na słodkie… Warto więc czasem odłożyć na bok kalorycznego batonika i czekoladę, odwrócić wzrok od tłustych śmietanowych przysmaków i wybrać coś mniej oczywistego a równie pysznego. Zamiast opychać się ciężkostrawnymi – i często pełnymi chemii – przekąskami sięgnijmy po deser lekki i orzeźwiający, stworzony na bazie wody, naturalnych soków owocowych i samych owoców. Sięgnijmy po sorbet.
Tureckie słowo szerbet, od którego pochodzić może nazwa sorbetu, oznacza gęsty syrop, stanowiący bazę dla wszelkiego rodzaju chłodzących napojów i deserów. Historia tej słodkości sięga bardzo głęboko w przeszłość. Moda na sorbet panowała już w starożytnym Rzymie, którego mieszkańcy w przerwach między posiłkami orzeźwiali się chłodnym napojem, który ochrzcili nazwą pochodzącą od łacińskiego czasownika sorbeo oznaczającego „piję”. Deser znany był też na Dalekim Wschodzie, a przepis na podobną do sorbetu słodkość przywiózł ze swoich wypraw sam Marco Polo. Niektórzy wynalazcę recepty upatrują w znanym z powieści Sienkiewicza cesarzu Neronie, który zmieszać miał śnieg z winem i miodem. Inni zaś początki tego prostego a jakże wyrafinowanego deseru wiążą z XVI-wieczną Francją i postacią Katarzyny Medycejskiej. Sukces – a takim niewątpliwie pozostaje od wieków sorbet – ma zwykle wielu ojców.
Jakby tajemnicze nie były początki sorbetu i dalsze meandry jego historii, ten klasyczny deser po dziś dzień cieszy się niesłabnącą popularnością. Postępy technologiczne w postaci chłodziarek i zamrażalników zaprowadziły sorbet pod strzechy, stał się on ogólnodostępnym dobrem a z jego uroków korzystać można każdego dnia. Trudno jeszcze powiedzieć, że ogarnął nas szał mody na sorbety, ale w tego typu orzeźwiających deserach lodowych gustują coraz częściej już nie tylko dzieci, ale także szeregi dbających o linie dziewcząt i kobiet, które pozwalają sobie od czasu do czasu na małe, słodkie przyjemności.
Sorbety bowiem w porównaniu do klasycznych lodów są zdecydowanie mniej kaloryczne, gdyż nie zawierają w swoim składzie mleka oraz jajek. Potrafią stanowić doskonały deser same w sobie, ale mogą także być bazą dla innych słodyczy, koktajli oraz napojów. Nie należą przy tym może do potraw bardzo skomplikowanych w przygotowaniu, ale to właśnie w prostocie oraz odpowiednio dobranych składnikach tkwi największa tajemnica smacznego sorbetu. Najlepsze są te o delikatnej, lekkiej i puszystej konsystencji, a jednocześnie cechujące się intensywnym smakiem oraz zapachem świeżych owoców.
Sorbety w klasycznych smakach, w tym przez wielu ulubionych truskawkowym i malinowym, już od kliku sezonów są w ofercie renomowanego producenta lodów „Zielona Budka”. Tradycyjne smaki to jednak tylko dobry początek. „Zielona Budka” oferuje bowiem także słodkie sorbety wiśniowe, wyrafinowane gruszkowe, czy cytrynowe przyjemnie kwaskowate, oraz egzotyczne ananasowe – wszystkie one codziennie znajdują kolejnych miłośników.
Producent wprowadził do oferty orzeźwiające mrożone słodkości w zarówno w segmencie lodów familijnych jak i impulsowych, przy czym znaczącą rolę odgrywa ilość użytych przy produkcji owoców, dzięki czemu sorbety mają zróżnicowaną zawartość kaloryczną. W ten sposób wybrać możemy taki deser, który jak najlepiej odpowiada naszym potrzebom. Warto zatem zwracać uwagę na opakowanie przy samym już zakupie. Sorbety „Zielona Budka” można znaleźć w niemal każdej sklepowej lodówce z lodami, ale nie tylko. Od niedawna można także delektować się ich smakiem w firmowych lodziarnio-kawiarniach, których liczba się stale się powiększa. Może to jeszcze nie lodowa obsesja, ale moda na sorbety zbliża się wielkimi krokami.