Współczesny design nie ogląda się na wiek mebli i dekoracji, ani ich idealny stan. Najważniejsze, aby miały to „coś”, co czyni je wyjątkowymi i niepowtarzalnymi. To wielka szansa na drugie życie dla starych przedmiotów, które z „pchlich ” targów mogą zawędrować na salony!
Czym szybciej zapomnijmy o czasach grzecznego, uporządkowanego designu bazującego na lśniących, polerowanych i nieskazitelnie doskonałych formach i materiałach. Jego miejsce dynamicznie zastępuje wzornictwo oparte na twórczym nieładzie i pozornych kontrastach kolorystycznych i stylistycznych.
W ten nurt doskonale wpisuje się bogate czerpanie z artystycznego dorobku minionych pokoleń, najlepiej w oryginalnej nieprzetworzonej postaci. Stare bibeloty, drobiazgi i meble powracają w wielkim stylu. Takie spojrzenie na sztukę i design znajduje naturalne odzwierciedlenie w projektowaniu i aranżacji wnętrz.
Dawno zapomniane rzeczy, porzucone przed laty na strychu, znowu mają swoje pięć minut i mogą stać się ozdobą każdego domu czy mieszkania. Doskonale obrazują to projekty architekt wnętrz Anny Koszeli, która coraz śmielej sięga w aranżacjach po tzw. przedmioty „z duszą”, a ostatnio na bazie starych foteli powojennych zaprojektowała niecodzienny duet – „Panią Marcelinę” i „Pana Marcelego”.
Pierwiastek autentyczności
„Podczas aranżacji wnętrz postawmy na oryginalne, stare rzeczy, a nie tylko na masową, współczesną produkcję. Przedmioty delikatnie „nadgryzione” zębem czasu mają niepowtarzalny klimat, który pozytywnie rzutuje na atmosferę całego pomieszczenia” – mówi architekt wnętrz Anna Koszela.
Twórczy recykling
Czasami stan naszych bibelotów i mebli nie pozwala na wkomponowanie ich w wystrój wnętrza. Wtedy warto zastanowić się nad ich uratowaniem poprzez renowację. Pamiętajmy jednak, aby oddać je w ręce profesjonalistów, którzy przywrócą im dawny blask w poszanowaniu dla ich dotychczasowej formy.
Od strychu po „pchli targ”
Poszukiwania przedmiotów „z duszą” i mebli najlepiej rozpocząć od rodzinnych strychów i piwnic, które skrywają bogactwo monumentalnych orzechowych kredensów, fantazyjnie giętych abażurów czy wzorzystych, starych dywanów. Kolejnym etapem powinna być wizyta na giełdach staroci, czyli popularnych „pchlich targach”.
Znajdziemy tam niezwykle szeroką ofertę mebli, obrazów, dywanów, porcelany itp. „Nie bójmy się odwiedzać takie miejsca. Można tam kupić piękne, unikalne rzeczy często w bardzo atrakcyjnych cenach.
Na przykład minimalny ubytek w porcelanowej figurce drastycznie obniży jej wartość rynkową, ale nie wpłynie na jej wartość artystyczna i dekoracyjną. Szukajmy starych, pięknych rzeczy! Naprawdę warto!” – dodaje Anna Koszela.